Imprezy w Bieszczadach - najlepsze oferta

Co robić zimą nad Soliną - poznaj nasze propozycje

W ubiegłym sezonie zimowym odwiedziliśmy Zakopane, już wtedy stwierdziliśmy, że za rok wybieramy się w Bieszczady.

Nadszedł upragniony dzień wyjazdu, na zewnątrz wszystko pokryte było białym puchem i temperatury z dnia na dzień były coraz niższe.

Jedziemy w Bieszczady zimą

Zdecydowaliśmy się spędzić rodzinnie ferie zimowe w Bieszczadach, zakwaterowanie mieliśmy w DOMU NA SKALE w Polańczyku.

Obiekt położony jest obok Hotelu SKALNY SPA. Przy wyborze hotelu kierowaliśmy się lokalizacją i możliwością bycia razem w pokoju rodzinnym.

DOM NA SKALE to kompleks apartamentów z widokiem na Jezioro Solińskie. Bieszczady przywitały Nas zimową aurą. Przy wjeździe do Polańczyka widok na jezioro przysłaniał padający śnieg. Postanowiliśmy nie marnować czasu i zacząć korzystać z oferty zimowych atrakcji.

Kompleks wypoczynkowy Hotel Skalny SPA Polańczyk
Narty skiturowe w Bieszczadach

NARTY SKITUROWE WYPRAWY Z PRZEWODNIKIEM

Grupa zorganizowana wybierała się na narty skiturowe z przewodnikiem, zapytaliśmy Panią w recepcji czy możemy do nich dołączyć.

Zaproponowano Nam skorzystanie z wypożyczalni sprzętu znajdującej się w hotelu.

Jeśli zastanawiacie się co to są narty skiturowe , to już wyjaśniam – rodzaj nart, które umożliwiają  podchodzenie zboczem, po to, by po zdjęciu na szczycie fok, cieszyć się zjazdem z dala od tłumów.

Autokarem dotarliśmy w okolice Cisnej na Roztoki Górne. Następnie udaliśmy się z grupą na nartach skiturowych na wyprawę trasą  przez Przełęcz nad Roztokami, Okrąglik, Jasło.

Szacowany czas przejścia wynosił około 3:30 godziny, długość trasy to około 10 km. Zaczęliśmy wyprawę w głęboko wyciętym siodle oddzielającym dwa szczyty pasam granicznego Rygi Wierch i Okraglik. Jak to bywa przy wyprawie skiturowej najpierw podejście zboczem przy użyciu fok na szczyt, następnie zjazd ze szczytu. Na tej przełęczy znajduje się granica polsko-słowacka.

Krajobraz był fascynujący – ośnieżone ścieżki, drzewa oraz szczyty gór. Nie omieszkaliśmy wyjść na wieżę widokowa z której to podziwialiśmy słowacką stronę Bieszczad. Ruszyliśmy dalej idąc parę metrów ścieżka historyczną „Szaniec konfederatów barskich” Pan Przewodnik opowiada Nam ciekawą historię, resztę dowiadujemy się z tablic informacyjnych znajdujących się na szlaku.

Przemierzając trasę przez bukowo –jaworowy las czuliśmy się jak w bajkowej krainie, mróz dawał się we znaki. Po około 80 minutach marszu na skiturach stanęliśmy na wierzchołku Okrąglika, następnie skręcając w lewo zjechaliśmy Głównym Szlakiem Beskidzkim w stronę szczytu Jasła. Tutaj przed Nami otworzył się widok na całe polskie Bieszczady. Odnajdujemy w oddali grzbiet graniczny, Rawki, Tarnicę, Połoninę Wetlińską i Caryńską, Łopiennik, Hryszczatą. Stwierdzamy – pięknie tu!

Wróciliśmy autokarem z grupa około godziny 17.00 do DOMU NA SKALE. Postanowiliśmy zwieńczyć wyprawę gorącą kąpielą w balii opalanej drewnem.

Wieczorem zjedliśmy regionalną kolację w restauracji hotelu SKALNY SPA.

Jedziemy na stok - tylko który z nich wybrać ?

W kolejnym dniu postanowiliśmy skorzystać ze stoków narciarskich w okolicy gdyż zabraliśmy ze sobą narty zjazdowe.

Dowiedzieliśmy się, że w okolicy znajduje się pięć wiodących wyciągów narciarskich: Laworta, Gromadzyń, LeskoSki, BieszczadzkiSki Wańkowa, Bystre.

Czas dojazdu do nich wynosi około 30 minut z Polańczyka. Laworta i Gromadzyń znajdują się na terenie Ustrzyk Dolnych posiadają homologację FIS , wyciąg krzesełkowy i orczykowy. Dodatkowo wyciąg talerzykowy znajduje się na Gromadzyniu. Na tych stokach znajdują się trzy trasy zjazdowe.

Jadąc z Polańczyka w stronę Leska wstąpiliśmy na wyciąg LeskoSki w miejscowości Weremień. Znajdowały się tam dwie nitki wyciągów talerzykowych. Przed Nami rozpościerały się dwie dobrze przygotowane trasy, jedna o długości 680 m oraz druga 750 m. Stok był dobrze dośnieżony armatkami śnieżnymi i ratrakowany. Postanowiliśmy zostać tutaj na parę godzin, tak aby jeszcze popołudniem wyruszyć na drugi stok. Na miłośników szaleństwa na desce snowbordowej przygotowano SNOWPARK z przeszkodami.

Po dwóch godzinach zjeżdżania postanowiliśmy odpocząć i po zjedzeniu obiadu udać się po południu w stronę Wańkowej, tam znajduje się nowo otwarty wyciąg Bieszczad Ski z najdłuższą kolejką linowa na Podkarpaciu. Tutaj do dyspozycji narciarzy jest wyciąg talerzykowy oraz czteroosobowy wyciąg krzesełkowy , dwa przenośne taśmowe i przedszkole narciarskie z przenośnikiem taśmowym.

Oczywiście dla początkujących jest tutaj szkoła narciarska i snowboardowa. Najdłuższa trasa koło 1550 m, kolejne 1350 m i 1200 m. Tras zjazdu jest siedem.

Na początku zjazdy rozpoczęliśmy od tras łatwych i krótkich tak dla rozgrzewki. Szusowaliśmy tak przez godzinę, potem chwila odpoczynku przy bieszczadzkiej herbacie zimowej .

Po rozgrzewce  udaliśmy się na zjazd trasą o wyższym stopniu trudności.

Atmosfera iście zimowa, zaczął padać śnieg i temperatura spadła poniżej zera. Na sam koniec jeszcze zjazdy na desce snowboardowej i zmęczeni wróciliśmy do Naszego hotelu.

Wieczorny relaks w hotelowym SPA

Wieczorem po ekstremalnej przygodzie rajdowej postanowiliśmy skorzystać ze strefy SPA znajdującej się w naszym hotelu.

Dbając o harmonię ciała i ducha postanowiliśmy się odprężyć. Korzystaliśmy z łaźni parowej, basenu, kąpieli w jacuzzi oraz sauny opalanej drewnem.

Nie omieszkaliśmy pominąć bogatej oferty masaży relaksujących. Polecam masaż olejkami relaksującymi oraz gorącą czekoladą.

Hotel Skalny SPA - nocleg z basenem

ŚNIEŻNE SAFARI NA SKUTERACH ŚNIEŻNYCH

Wypoczęci kolejnego dnia nie mogliśmy się doczekać zorganizowanej ekstremalnej wyprawy na skuterach śnieżnych.

Przed wyprawą musieliśmy zadbać o odpowiedni zimowy ubiór -odzież termiczną , rękawice i termos gorącej herbaty. Pan instruktor przedstawił Nam dwie trasy do wyboru. Pierwsza z nich krótsza na „Wierchy wokół Polańczyka” z widokiem na Jezioro Solińskie, druga o wiele dłuższa biegnąca polami, rozległymi łąkami i lasem. Wybraliśmy trasę dłuższą, nie żałowaliśmy. 

Widok ośnieżonych połaci leśnych, pól i łąk z widokiem na połoniny zapierał dech w piersiach .Zaspy śnieżne tworzyły przedziwne kształty na rozległych przestrzeniach. Na trasie udało Nam się zobaczyć dziką zwierzynę, w większości były to sarny i zające. 

Oczywiście śnieżne krajobrazy uwieczniliśmy na fotografiach. Musimy przyznać, że podróż na skuterach wywołała w Nas dreszcze emocji, było naprawdę ekstremalnie.

Traperski kulig z pochodniami

Po pierwszych trzech dniach ekstremalnych przygód postanowiliśmy trochę zwolnić i wybrać się na kulig traperski z pochodniami w Dolinę Rabskiego Potoku.

Odpowiednio ubrani w ciepłą odzież usiedliśmy w saniach wyścielonych barania skórą zaprzężonych w parę koni i ruszyliśmy. Pod saniami skrzypiał mróz, Pan wodzirej zasugerował okrycie się kocami położonymi w saniach.

Początek śnieżnej przejażdżki prowadził przez las świerkowo-jodłowy, lekko pod górę. Jechaliśmy ze śpiewem na ustach przy akompaniamencie akordeonu Wodzireja. Zamarznięte konary drzew tworzyły magiczny krajobraz.

Wjechaliśmy do rezerwatu Gołoborza stanowiącego luźne rumowiska skalne, które składają się z dużych okruchów o różnorakiej grubości i średnicy. Wszystko jednakże było przesypane śniegiem. W dolinie Rabskiego Potoku przy ujściach wody mogliśmy podziwiać lodowe sople różnego kształtu, w niektórych miejscach potok był mimo mrozu rwący. Słuchając opowieści woźnicy dotarliśmy do wypału węgla drzewnego.

Z pieców zwanych retorami unosiły się kłęby białego dymu, ważne jest obserwowanie kominów pieców. Jeśli z retorty leci biały dym, to wiadomo, że węgiel się produkuje. Z kolei niebieski dym oznacza, że natychmiast trzeba wygasić retortę. Miałam wrażenie, że na niebie z tego dymu układają się chmury.

W atmosferze śpiewu i opowieści dotarliśmy na polanę leśna gdzie czekało na Nas rozpalone ognisko. Piekliśmy kiełbasę, degustowaliśmy się rozgrzewającą miodówką i grzańcem. Rarytasem dla Nas były regionalne proziaki oraz herbata zimowa.

Wracają z powrotem każdy trzymał zapaloną w ręku pochodnię. Poczuliśmy się jak byśmy byli w dawnych czasach z dala od cywilizacji.

Dwa żywioły tropem WATAHY

Biesiada w dymnej chacie

Wieczorem mieliśmy zorganizowane ognisko z kiełbaskami w pięknej Dymnej Chacie na terenie hotelu. Dymna Chata to wyjątkowa budowla pozwalająca na biesiadowanie przy ognisku niezależnie od pogody.

Pijąc gorąca herbatę, regionalnego grzańca, zagryzając gorące proziaki pieczone na blasze słuchaliśmy legend bieszczadzkich opowiadanych przez bieszczadzkiego gawędziarza. Wieczorem pojawiła się gitara no i nasza impreza przeciągnęła się do późnych godzin nocnych. 

Śpiewając przy ognisku „Bieszczadzkie anioły” wraz z nowo poznanymi znajomymi postanowiliśmy wracać w Bieszczady tak często jak to tylko będzie możliwe.

Czy warto jechać w Bieszczady zimą ?

Zimowe Bieszczady – połoniny przykryte kołdrą z białego puchu, malownicze doliny z zamarzniętymi, górskimi potokami – wszystko o czeka na Ciebie w zimowych Bieszczadach. Przyjedź zimą w Bieszczady – na pewno nie będziesz żałował tej decyzji. Tutaj każdy znajdzie dla siebie atrakcję dopasowaną do preferencji oraz możliwości kondycyjnych. Okolice Jeziora Solińskiego stwarzają wiele możliwości do uprawiania zimowego relaksu niezależnie od tego czy lubisz spędzać czas aktywnie czy medytując piękno otaczającej cię przyrody z hotelowego balkonu.

    Cart